W okresie przedświątecznym częściej myślimy o życiu po śmierci i o karze za grzechy popełnione na tym świecie. Piekło było zawsze wyzwaniem dla artystów, pisarzy i duchownych, którzy próbowali opisać, co nas czeka po drugiej stronie. Wszystkich ludzi niezależnie od wyznawanej religii łączy niewiedza i strach przed tym, co znajduje się po drugiej stronie śmierci.
Przyglądając się wierzeniom ludzi, spotykamy zarówno piękne jak i straszne opowieści. Według mitologii starożytnych Mongołów można na przykład dowiedzieć się, że po śmierci trafiali do podobnego świata. W krainie zmarłych było słońce, rzeki i niebo, ale wszystko odwrócone. Prawa strona była lewą, wszystko to co żywe było martwe. Podobnie wierzyli na Syberii – w świat na odwrót. Co było jadalne na ziemi, w świecie zmarłych nie nadawało się do jedzenia. Ludy Oceanii wierzyły, że po drugiej stronie czekały ich tortury. Według nich demony pożerały zmarłych. Lepszy los czekał jedynie bohaterów poległych na polu chwały i władców. Innych otaczała nieprzenikniona ciemność. Aztekowie wierzyli w wędrówkę dusz po krainie pełnych niebezpieczeństw. By udało się dotrzeć do końca podróży, dusza musiała się uciekać do wielu sztuczek. Wracała w innych wcieleniach do nowego życia po 4 latach i przejściu 9 poziomów piekła. Tylko dzielni wojownicy, bezpośrednio docierali do domu słońca. Częstym motywem w wierzeniach była rzeka odgradzająca świat umarłych i żywych, oraz opłaty dla bogów. Na kontynencie afrykańskim dusze po śmierci czekała przeprawa przez trzy rzeki. Jeśli uczynki popełnione za życia były poważne, złośliwy nurt porywał zmarłego. Jeśli przeważały dobro, dusza trafiała do wsi, w której była witana przez zmarłych krewnych. Tybetańczycy na przykład ufali, że dusza opuszcza ciało dopiero 3 dni po zaprzestaniu oddychania. Według Indian śmierć była zdecydowanie lepsza niż starość, która niosła ze sobą choroby i zniedołężnienie. Wyobrażali sobie ludzkie dusze, jako tchnienie wiatru, a świat zmarłych jako byty równoległe. Dusza eskimoska trafiała albo do krainy dostatku i szczęścia, albo do jednego z poziomów, gdzie doznawała zimna, głodu i rozpaczy. Żegnając zmarłego, krewni pamiętali, by pierwsze dziecko, które narodzi się we wsi nazwać imieniem tego, co odszedł. Dusza Aborygenów wchodziła na drzewo i czekała na swoją podróż w zaświaty. Czasem żywi bali się duchów. W Korei kobiety, które wyszły za wdowców bały się duchów poprzednich żon. W innych wierzeniach bliscy nie rozpoznawali się, matki nie poznawały córek, a mężowie żon czy teściowych.
Czasem zdarza się, że niektórzy doświadczają piekła już na ziemi. Są wśród nas, robią zakupy w biedronce, jeżdżą autobusem, czekają w kolejce do lekarza. Wracają do pustych domów. Żyją w biedzie, obok nienawiści i uprzedzeń. Warto zatrzymać się, zauważyć, podać im rękę i wyciągnąć z piekła…