Wakacje powoli się kończą, zaczynają się kolejki w księgarniach, a widok zeszytów i przyborów szkolnych wprawia nas w zły humor. Dla jednych to znak, że przychodzi czas zniewolenia przez budziki, dla innych czas drenowania kieszeni przez wydawnictwa pedagogiczne. Jednakże niewiele osób zauważa, że nadchodzi inna epoka, w której tak zwani ekolodzy głoszący teorię ocieplenia są na wagę złota. Minione lato legionowskie kojarzy nam się z żółtymi parasolkami, pod którymi stał mały stoliczek. Na blacie dwa długopisy i lista do składania nieczytelnych zawijasków. Mowa oczywiście o słynnych stolikowcach, którzy dybali na dusze legionowian, strasząc końcem świata i przejęciem PEC-u. Grupa szlachetnych wojowników, która zdobyła się na przeciwstawienie władzy i złośliwie rozstawiła kolorowe parasolki przed aptekami, bankami i ciucholandami. Niektórzy zaciekawieni zatrzymywali się na chwilę, mając nadzieję na wodę z saturatora lub miniaturowe parasolki na pamiątkę. Niestety wysiłek, który miał na celu pozostawienie w bezpiecznych rękach rodzime piekiełko poszedł na marne. Jeden z prawników, którzy w piekle mieszkają, przygotował druzgocącą analizę podważającą szlachetność postępowania paraSILkowców. Piekło rządzi się własnymi prawami od dawna i kto chciałby usidlić energię, ten może się poparzyć.
Jednak Ci, którzy według paraSILkowców będą chcieli liczyć srebrniki, również mogą wyjść na tym niezdrowo. Idzie zima. Piekiełko będzie grzało według swoich zasad. I tym razem być może według swoich taryf. Niektórzy prorocy straszą, że tegoroczna i każda następna zimowa pora będzie wyjątkowo okrutna dla miejscowej ludności. Wystarczy spojrzeć który to blok jest ocieplony, a który jeszcze goły jak święty turecki. Kiedy przyjdzie nowe i piekiełko dobierze się do faktur, niektórzy mieszkańcy bloków słono zapłaczą. Wieści gminne mówią, że Władca Blokowisk szykuje się na emeryturę i ani mu w smak opatulać w drogie styropianowe kożuszki następne domy. Plotki złe i okrutne, które krążą wśród tłuszczy, z pewnością są bardzo krzywdzące, ale drążą świadomość ludzką i strach wzbudzają. Prezydent właśnie podjął trud pielgrzymi i pokutę czyni. Ratusz zastygł w oczekiwaniu na nowa epokę. Legionowianie deformują starosłowiańskie przysłowie, nadając mu nowy sens: diabłu świeczkę a ratuszowi ogarek.
Przyjdzie czas, że zatęsknimy za paraSILkowcami, którzy znów kiedy przyjdzie lato rozłożą swoje stoliki i kołyszące się krzesełka. Trzeba im tylko wymyślić nową akcję, która będzie miała szansę powodzenia. Może zmienią image, kolor parasolek, zatrudnią umięśnionych ratowników i rozłożą aparaty do mierzenia ciśnienia i darmowe przekąski. Może tym razem się uda? Trzeba tylko znaleźć jakiś zbożny cel. Może darmowy niedzielny stomatolog albo dyżur nocny i świąteczny z prawdziwego zdarzenia? A może otworzą stoisko z darmowymi kaloszkami, występ artystyczny, tańce ograniczające opady deszczu? I koniecznie dla każdego legionowianina tradycyjną przepychaczkę w ekologicznych kolorach, bowiem zanim przyjdzie nam walczyć z piekielnymi fakturami, czeka nas alarm kanalizacyjny.
Iwona Wymazał