I przyszedł czas, kiedy maluczki musieli pakować swoje odpady gospodarskie. A każdą wypraskę po jogurcie, każdą butelkę, opakowanie po lodach i wyrobie wędlinopodobnym należy teraz myć i pakować w worek odpowiedniego koloru.W określone dni trzeba będzie te skarby pozostawić przed domem, by odpowiednie służby zajęły się wywozem odpadów. Od kiedy w życie weszła ustawa o tym, że wszelkie odpady komunalne przejmuje od nas prezydent, wójt i burmistrz, mieszkańcy miast i wiosek zaczęli się martwić. Ci, którzy do tej pory produkowali najwięcej śmieci, wzorowali się na bohaterze bajki dla dzieci i niczym robot WALL•E (Wysypiskowy Automat Likwidująco-Lewarujący. E•klasa) i ugniatali odpady. Wybierali najcięższą osobę w rodzinie, która w określone dni, skakała w kuble, żeby zmieściło się tam jak najwięcej śmieci. Kiedy przychodziły upalne dni, w przepełnionych pojemnikach robiło się doskonałe środowisko do rozmnażania insektów. Nowa ustawa ma wszystko zmienić. Z lasów mają zniknąć wysypiska pampersów, butelek i opakowania po majonezach. Dzięki zmianom niektórzy gospodarze przestaną segregować śmieci na te, które palą w dzień i te, które palą w nocy. Mieszkańcy w garażach i komórkach będą segregować szkło, metal, będą zbierać na makulaturę niemodne stare książki i oddawać do recyklingu każdy kawałek plastiku. Jednym słowem raj.
Mimo optymistycznych wizji ustawa ledwo zdążyła wejść w życie, a już została znowelizowana. Sami urzędnicy nie wiedzą, jak postępować w niektórych przypadkach. Mieszkańcy otrzymali do rąk deklaracje, w których muszą określić, ile osób mieszka w domu. Wbrew pozorom wcale nie jest to takie proste. Co ma wpisać mężatka, która w wyniku niezgodności charakteru zrezygnowała z dotychczasowego małżeństwa i wraz z byłym mężem zajmuje ten sam dom co kochanka i kochanek, i tłum dzieci? Każdy mąż i każda żona wypełnia deklarację osobno. Dzięki temu urzędnicy szybko wyłapią niezgodności i obywatele, którzy mataczą w tej sprawie będą musieli spowiadać się w urzędzie w specjalnym pokoju przesłuchań. W znacznie trudniejszej sytuacji pozostaje mieszkaniec, który jest jednocześnie właścicielem mieszkania i przedsiębiorcą. Czy powinien mieć jeden kubeł czy dwa, domowy i firmowy? Czy opakowanie po serku zjedzonego w godzinach pracy powinno trafić do kubła firmowego? Jeśli segreguje śmieci, to w zasadzie powinien mieć kilka kubłów i dodatkowe 20 metrów kwadratowych na gospodarkę odpadami. Ile fryzjer wytwarza odpadów, a ile szewc, ile kucharka czy kierownik przedszkola? W niektórych gminach tymi pytaniami i kontrolą zajmie się nowa policja śmieciowa. Najciekawsze w tym wszystkim jest jednak jedno: nagle mieszkańców zamiast przybywać, zaczyna ubywać. To niepokojące zjawisko… Nagle właściciele domów i mieszkań nie chcą przyznać się do własnych dzieci, zapominają o teściowych i kuzynostwie, które zamieszkuje sąsiedni pokój. Nagła narodowa amnezja spowodowana jest koniecznością wypełniania deklaracji związanych z podatkiem śmieciowym. Ale jak twierdzi mój znajomy, od zwierząt opłaty nie są przecież pobierane, a patrząc na teściową i gromadkę dzieci mówi, że podatku od starej małpy i pasożytów nie zamierza płacić…
iw