Jak nie dostanę trzech sprostowań na tydzień to zaczynam się niepokoić. Nie żebym wyczekiwała z jakimś utęsknieniem w oczach na te papierowe dzieła sztuki, ale pojawił się u mnie syndrom jak u psa Pawłowa. Wytresowali mnie. Rzecznik jest absolutnie genialny.
Jest to osoba wykształcona, która umie zaprząc swój intelekt w wyszukiwanie wyrażeń, które naruszają nieskazitelny wizerunek urzędu. Z powodów trudnych warunków pracy, powinien zarabiać trzykrotnie więcej od prezydenta i dostawać tzw. czternastkę, a nawet piętnastkę. Podczas kiedy władze miasta śpią snem sprawiedliwego, rzecznik sprawdza stronę internetową, pytania do prezydenta, listy od prezydenta, pretensje do prezydenta, nieprawdziwe sformułowania na Facebooku wobec prezydenta i ataki na forach internetowych. Bowiem dziś rzecznik nie jest od informowania, ale od obrony. Kiedy trzeba, musi skakać w wodę i w ogień. Jak negocjator ma zakaz mówienia nieprzyjemnych słów. Nie może mówić o nieszczęściach, jakie dotykają gminę, chyba że są spowodowane przez opozycję. Jak baletnica mówi o trudnych sprawach, by nie wywoływać u odbiorców różnego rodzaju napięć i lęków. Rzecznik musi umieć świecić oczami i tak tłumaczyć rzeczywistość, by odbiorca nie poczuł się urażony. Dziś stanął przed bardzo trudnym zadaniem. Jak jednak wytłumaczyć mieszkańcom likwidację najstarszej biblioteki?
Na początku trzeba wspomnieć w ciepłych słowach o nowej lokalizacji biblioteki zwanej mediateką. Inwestycja, która powstanie na ulicy Piłsudskiego nie na darmo ma nazywać się Centrum Komunikacji. Nazwa zobowiązuje. Jeśli obietnice prezydenta zostaną spełnione, to na dwóch piętrach zorganizuje on nowoczesną placówkę, gdzie każdy młody czy stary mieszkaniec powiatu, będzie mógł spędzić kilka godzin. Centrum kultury ma oferować atrakcje dla mam z dziećmi, kącik, gdzie młodzież będzie spełniać swoje marzenia oraz przytulne miejsce dla dojrzałej części ludności. O tym jak pogodzić projekt spokojnej biblioteki ze świetlicą, miejscem do przewijania niemowlaków, kawiarnio-czytelni i mediateki z plazmą, prezydent jeszcze nie wie. Jednak zapowiada, że będzie organizował wycieczki do innych nowoczesnych placówek, by zaczerpnąć najlepsze pomysły. Pewne jest jednak, że powstanie. Nieprzychylni prezydentowi mówią wprawdzie po kątach, że tak olbrzymi budynek musiał czymś zapełnić, bo jego utrzymanie trochę nadszarpnie budżet. Za samo mycie okien i podłóg, trochę grosza trzeba będzie zapłacić. Kiedy więc od 4.30 rano mieszkańcy miasta i powiatu rozpoczną codzienną wędrówkę do pracy, zanim wsiądą do pociągu będą mogli wypożyczyć w mediatece książkę i czytać ją w drodze do końcowej stacji. Kiedy wieczorem wrócą do Legionowa, będą mogli na dworcu wskoczyć do biblioteki, by oddać przeczytane kilkaset stron. Takie rozwiązanie na pewno zyska wielu zwolenników. Nie zapominajmy jednak o najmłodszych i najstarszych. Dla nich filie bibliotek to wysepki kultury. Ich likwidacja i wymazanie z mapy Legionowa, spowoduje dużą stratę. Choć w to trudno uwierzyć, nie każdy korzysta z Internetu i książek, które można odsłuchać. Likwidacja filii na Sowińskiego, wywołuje dużo emocji. Jeden z mieszkańców ufundował nawet pensję dla prezydenta, by ten zatrudnił się na jeden dzień w bibliotece i obsłużył 100 czytelników. Czy prezydent skorzysta z zaproszenia?