„Nic się nie stało. Polacy, nic się nie stało” – to słowa znanej przyśpiewki kibiców, aktualne w powyborczej Polsce. Uwaga: aktualne nie tylko dla zwolenników przegranych, ale i dla sympatyków zwycięzców.
Przed meczem
To, że kandydujący politycy „biorą się za łby” w kampanii wyborczej jest raczej rzeczą normalną (chociaż mogliby zachować więcej kultury), natomiast zadziwia amok, jaki opanowuje przed wyborami część zwykłych, szarych Polaków. Często nie mogę dojść do siebie obserwując, jak rozsądni ludzie, na co dzień normalni, przyjaźni i życzliwi, stają się agresywni. Obrzucają błotem nie tylko nielubianych przez siebie polityków, ale i zwykłych ludzi o innych poglądach politycznych. Zastanawiam się, z czego to wynika: z ideowości, z temperamentu, z głupoty ?
Po meczu
Nie pomogło straszenie mrocznym typem w płaszczu z postawionymi kołnierzem. Niestraszny okazał się człowiek o diabolicznym spojrzeniu i śledczych upodobaniach oraz ten, który za pomocą pilota w ręku ma sterować wszystkim i wszystkimi. Polacy zdecydowali. U części zwolenników przegranej opcji zapanowała rozpacz. Sarkastycznie „dziękują” rodakom za wybór, mnożą czarne scenariusze i ostentacyjnie pakują walizki zapowiadając emigrację. Z kolei sympatycy zwycięzców są w euforii, bo uważają, że złapali Pana Boga za nogi. Wierzą, że wszystko w mig zmieni się na lepsze. Ci bardziej wojowniczy wieszczą rozliczenie tego, co nierozliczone.
Nic się nie stało… i nie stanie
Żyjemy w demokratycznym kraju, w którym zmiana upodobań wyborców decyduje o zmianie rządzących, co właśnie miało miejsce. Czy stanie się teraz coś szczególnego ? Nie. Nie wyjadą za granicę ci, którzy rzekomo spakowali walizki. Przekonają się też, że to czym straszyli, w większości było nieprawdą. Z kolei ci, którzy sądzą, że kraj po wyborach stanął na progu szczęścia i dobrobytu, wkrótce zauważą, że nie wszystko idzie po ich myśli. Bo tak już jest. Nie ma się wszystkiego tego co by się chciało mieć i niemądrzy są ci, którzy myślą, że ta czy inna ekipa dokona cudów. Ważne, żeby za wiele nie popsuła. A my ? My po prostu róbmy swoje.
„Ważne żeby za wiele nie popsuła”. Mam nadzieję że za cztery lata okaże że nie tylko nie zepsuła ale też coś dobrego zrobiła, wbrew tym którzy czasem mam wrażenie modlą się o to żeby im się nie udało. Tym którzy uważają że jest dobrze życzę żeby było jeszcze lepiej, a tym którym jest ciężko, żeby ta zmiana przyniosła również coś dobrego dla nich. Może wtedy Polska przestanie być „nasza” i „ich”, a Polacy przestaną mówić „my” i „oni”.
Ja myślę, że wielu z tych którym ten wybór jest wbrew przekonaniom pamięta po prostu to, co działo się za ich poprzednich rządów. Oby czegos przez te 8 lat się nauczyli… dla dobra naszych dzieci.
ps. Polskę zawsze dzielił Jarosław, bez tego jego koncept polityczny nie powiódłby się 😉
Pani Justyno świetny i bardzo pozytywny komentarz i mogłoby tak pozostać ale zawsze trafi się jakaś Pani Maria.