Urzędy gmin powiatu legionowskiego wydają gazetki. Wziąłem do ręki zeszłoroczne: nr 4 „Wieści z Naszej Gminy” (Jabłonna), nr 10 „Wieści Nieporęckich”, nr 10 „Gazety Wieliszewskiej”, nr 5 „Mojego Legionowa” oraz nr 10 „Informatora Gminy Serock”. Zagłębiłem się w lekturze…
Na okładkach
Na okładce gazetki jabłonowskiej kontrowersyjny Maciek Maleńczuk trzyma w rękach fujarkę (na szczęście elektroniczną) przygrywając na święcie gminy. „Wieści Nieporęckie” witają zdjęciem pięciu poważnych mężów stanu z marszałkiem Struzikiem na czele, podpisujących ważne dokumenty. Wśród tego smutnego towarzystwa wyróżnia się rozbawiony starosta Grabiec patrzący na wójta Mazura. Ciekawe dlaczego jest taki „uhahany” ? W „Gazecie Wieliszewskiej” wójt Kownacki (wyjątkowo bez roweru) przecina wstęgę, ale na dole strony już biegnie (wiadomo – sportowiec). „Moje Legionowo” raportuje na okładce o budowie Centrum Komunikacyjnego, a gazetka serocka donosi o Halloween w Stanisławowie ? („Dyniowo w Stanisławowie”).
Na stronach
Na pierwszej stronie wieści jabłonowskie straszą życzeniami i podziękowaniami w nekrologowych ramkach. Na początku „Wieści Nieporęckich” przystojna zastępczyni wójta Alicja opowiada o usuwaniu brudów w gminie (w przypadku wątpliwości informuję, że chodzi o kanalizację). „Gazeta Wieliszewska” podaje na stronie trzynastej sensacyjną wiadomość: „wójt i ksiądz udali się na plac zabaw…” (na szczęście tylko w celu przecięcia symbolicznej wstęgi). W „Moim Legionowie” na stronie piątej prezydent Smogorzewski grilluje. Uspokajam: nie grilluje swoich podwładnych, tylko rybę. W serockim informatorze na trzynastej stronie znajdziemy artykuł o kilkudziesięciu kilogramach karmy zebranych przez urząd dla schroniska dla zwierząt. Urzędnicy, jak widać, martwią się bezdomnymi zwierzętami i zadają kłam „pokrętnym insynuacjom” obrońców zwierząt i jednego z blogerów.
Na poważnie
Pisząc już całkowicie poważnie, uważam, że znaczna część treści niektórych gazetek gminnych jest dokładną kopią aktualności ze stron internetowych. Można by się było trochę potrudzić i napisać coś innego. Poza tym przydałoby się oddać część stron na wypowiedzi mieszkańców, społeczników, stowarzyszeń, ogłoszenia o pracy itd. Na pochwałę zasługują artykuły poświęcone tradycjom i historii lokalnej publikowane w większości gazet gminnych. Wśród gazet wydawanych w powiecie najlepiej oceniam „Moje Legionowo”, które przyjaźnie informuje o tym, co się dzieje w mieście i nie epatuje na każdej stronie wizerunkiem włodarza przecinającego wstęgi, czy otwierającego ważne uroczystości. Dobry przykład dla innych gazetek.
Z dwojga złego wolę już Wieści Nieporęckie niż wątpliwego poziomu blogi na stronie tzw. „gazety” powiatowej.
gazetki gminne są, bez wyjątku, są tematycznie poprawne i zawsze zgodne z wizją lokalnego włodarza. coś na zasadzie „jest tak i tak, bo ja – wasz wszechwładny – mówię”. brak w nich, tych gazetkach, miejsca na zdanie tych, którzy nie zawsze i niekoniecznie zgadzają się z władzą. propagandowe ulotki, w rozbudowanej wersji.
Cieszę sie, że blog „Pakuła subiektywnie” ktoś czyta, chwali lub krytykuje. Nie zniósłbym tylko pochlebnych opinii.Pozdrowienia i podziękowania od blogera z Powiatowej 🙂
http://wieliszew.pl/downl.php?fileDOWN=3798 w Wieliszewie wójt powinien się obrazić na swoich pracowników, chyba jedno malutkie zdjęcie się znalazło 🙂
Wójt Wieliszewa chyba nie należy do tych, którzy mogliby się obrazić. Wydaje mi się, że ma nieco dystansu do siebie. Znam za to takich, którzy mieliby pretensję do pracowników i śmiertelnie by się obrazili 🙂
Gazetki gminne i powiatowe są wyłącznie tubą propagandową, wydawaną za pieniądze podatników. Zawsze byłem i będę wrogiem tego typu wydawnictw, gdzie drętwe twarze ściskają do obiektywu inne twarze – bez sensu i bez treści. Jeśli jeszcze okazuje się (często, a praktycznie zawsze), że redagują to rzecznicy, to niestety – dupa blada- taka gazetka nie może mieć interesujących treści. Żałosnym przykładem jest wydawana gazetka przez starostwo powiatowe, gdzie oprócz wymienionych wcześniej mechanizmów ma miejsce także zwyczajna manipulacja – oto bowiem odpytywani mieszkańcy a także radni nie mają pojęcia co ich wypowiedzi będą komentować i przykład wywiadu z Grażyną Trzaskomą, która musi ludziom tłumaczyć, że nie wiedziała, d czego posłuży jej wypowiedź, jest dobitnym przykładem. Niżej jest już wyłącznie Miejscowa, choć teoretycznie nie jest wydawana przez organ samorządu, to każdy mieszkaniec wie, co jest grane a tą „kuźnią wybitnych kadr” (czad, 3 wyrazy i 3 kłamstwa, sam się do siebie uśmiecham) 🙂
Obiektywizm w tych czasopismach stoi na poziomie CV. W końcu sam jestem wydawcą pisma o sobie. Czy będę w nim pisał o sobie źle, o swoich wadach i potknięciach? Wydają je często referaty marketingu, których zadaniem jest promocja gminy. Dla przypomnienia: PROMOCJA GMINY.
Cenzurowanie artykulow na stronie, odpowiedzi dla nadgorliwych mieszkacow, prostowanie odpowiedzi na pisma
kierowane do urzedu. To za duzo jak na jednego burmistrza wojta czy, chyba najczesciej, sekretarza. Dlatego nie publikuje sie „artykulow niezamowionych” czyli takich ktore nie zawieraja mojego ulubionego hasla „z inicjatywy…”