Referenda o odwołaniu wójtów/burmistrzów/prezydentów są w Polsce coraz popularniejsze. Nad tym, czy mają one sens i czy poprawią jakość działania gmin możemy oczywiście dyskutować. Zapewne w niektórych wypadkach tak, w innych natomiast są to tylko polityczne przepychanki, a los mieszkańców i tak się nie zmieni.
Na pewno jednak świadczy to o jednej bardzo pozytywnej zmianie, którą możemy obserwować w społecznościach lokalnych. Zaczynamy mieć wpływ na pracę samorządów, a kiedy nam się ona nie podoba, dziękujemy urzędnikom, z których pracy jesteśmy niezadowoleni. To oznacza, że nie tylko posiadamy wiedzę o tym, jakie mamy możliwości, ale również że chcemy brać odpowiedzialność za to, co dzieje się w naszych małych ojczyznach.
Przyczyny referendum
Szczególnym szacunkiem darzę mieszkańców mniejszych miejscowości, w których wpływu na przeprowadzenie referendum nie ma tak zwana „wielka polityka” i referendum nie ma na celu odzwierciedlenia szans wyborczych największych partii, których członkowie zasiadają obecnie w parlamencie. Zastanowiło mnie, co mieszkańcom nie odpowiada w urzędnikach, że chcą przed czasem usunąć ich z zajmowanych stanowisk? Postanowiłam to sprawdzić. Mniejsze społeczności najczęściej przeciwstawiają się niegospodarności, nadużywaniu stanowiska, korupcji. Czasem jest to kompletne nierealizowanie obietnic wyborczych. Odwoływanym zarzuca się również arogancję, brak dialogu z mieszkańcami, czy przedsiębiorcami, konfliktowanie różnych grup społecznych, a także nieprawidłowości w zarządzaniu sztabem pracowników urzędu, nepotyzm, a nawet mobbing.
Słuchać potrzeb, nie ustanawiać
Jakie bowiem mamy oczekiwania wobec urzędników, których wybieramy, aby w naszym imieniu zarządzali gminą, czyli zaspokajali potrzeby wspólnoty samorządowej? Otóż właśnie zaspokajania naszych potrzeb, nie „rządzenia” i „ustawiania” naszego życia. Chcemy, aby pamiętali o zasadach zapisanych w Kodeksie etyki służby cywilnej. Urzędnika, niezależnie od miejsca które zajmuje w hierarchii służbowej i czasu jaki to stanowisko piastuje, powinien cechować profesjonalizm, rzetelność, bezstronność i apolityczność.
Taka zatem propozycja dla naszych „szefów” gmin. Popatrzcie za co mieszkańcy stawiają minusy Waszym odwoływanym kolegom i spróbujcie otworzyć oczy na siebie, czy nie będziecie następni. Bo nawet jeśli nie będzie referendum, mieszkańcy gminy za rok pójdą do urn.
fot. foter.com
W Gazecie Powiatowej:
– złożono wniosek o referendum w sprawie odwołania wójta Wieliszewa
– złożono wniosek o referendum w sprawie odwołania wójt Jabłonny
Trochę się Pani ślizga po temacie, oczywiści łatwo napisać. Ale jednak proszę zauważyć, że ludzie zawsze narzekają i narzekać będą i to, iż nagle wójt będzie robił wszystko co w jego mocy nie oznacza, że wniosków o referenda nie będzie. Praca na stanowisku uczciwego burmistrza, wójta czy prezydenta (celowo dodaję uczciwego) to chyba najmniej wdzięczna robota. Szkoda, iż takich wniosków nie było nawet 5-10 lat wcześniej, kiedy w samorządach działy się cuda… oj cuda.
Narzekanie to jest, proszę Pana, jak X powie Y że nie jest zadowolony bo wójt mu ulicy nie odśnieżył. Natomiast referendum to już jest wysiłek. Ogromny. Dzisiaj nie jest łatwo zorganizować kilkuset, a czasem kilku tysięcy osób żeby zrobić coś razem. Mówią że gdzie dwóch Polaków tam trzy zdania…
Ja w swoim tekście chciałam jednak podkreślić to, że wzrasta świadomość mieszkańców jakie mają prawa. Kończy się „uznaniowość” urzędnicza. Mamy coraz większą wiedzę na temat przepisów i reguł którym podlega każdy urzędnik, niezależnie od stanowiska. Natomiast świadomość przekłada się na odpowiedzialność. Wiemy że prawo pozwala nam na samodzielność, na organizowanie się w różnych sprawach związanych z poprawą życia społeczeństwa lokalnego i działanie w tym kierunku. Pozwala na wchodzenie w dialog z samorządem. Pytanie tylko, czy samorząd chce wysłuchać głosu swojej społeczności, czy żyje w niezachwianym przekonaniu że jest Alfą i Omegą jeśli chodzi o życie mieszkańców?
Wójtem, burmistrzem, prezydentem zostaje się z własnej woli. Włodarz musi brać pod uwagę, ze społeczeństwo może w każdej chwili powiedzieć: „sprawdzam”. Referenda są właśnie takim „sprawdzam”. To nic nadzwyczajnego, że ktoś chce kogoś odwołać. Jak ktoś jest dobrym i uczciwym urzędnikiem to na pewno referendum mu nie zaszkodzi.