Jak kraść, to tylko miliony

522097a26c2c1.jpg

W czasach PRL-u człowiek wiedział, jak ma postępować, co było dobre, co złe. Wiedział, co było tajemnicą i do kogo należy się udać, by donieść na bliźniego. Jeśli uznał, że jakaś firma lub pracownik popełnia przestępstwo, wystarczyło udać się do sekretarza jedynej światłej partii, by nieszczęśnika przygwoździć. I zwykle człowiek ten mógł liczyć na sprawiedliwość, pod warunkiem, że oskarżony nie należał do rodziny sekretarza lub tej samej partii.

Dziś sprawa nie jest taka prosta. Mimo że istnieje CBA, ABW, NIK, to szary obywatel zaufania do tych instytucji nie ma. Jak pokazują doniesienia medialne, które biczują nas codziennie z telewizora, w Polsce opłaca się kraść, ale miliony. Zanim trafi się za to do więzienia, zdąży się poboksować z kalekim polskim prawem i wypocząć na wczasach z daleka od wierzycieli. Renciści oszczędzający na wyprawki dla wnucząt i ostatnią podróż życia mogą sobie w tym czasie łomotać laską w okno banku. Najwyżej trafią do aresztu za zakłócanie porządku. Jedyna cena, jaką płaci taki szybki milioner, to utrzymanie kilku prawników. O wiele prościej było już w czasach kamienia łupanego, gdzie reguły gry były jasne i twarde jak dębowa maczuga.
Dzisiaj, kiedy chcemy poznać tajemnice urzędników, wysyłamy wnioski o dostęp do informacji publicznej. Szukamy danych na stronach internetowych lub prosimy o dokumenty w różnych instytucjach. Jednak nawet wtedy nie poznamy pełnej prawdy. Kiedy urzędnik odmawia informacji, to znak, że wietrzy podstęp, dostał zakaz, ma urlop, nie ma pojęcia co odpowiedzieć lub nie ma szefa, który mógłby zaparafować odpowiedź. Brak informacji oznacza także, że skrywa się za tym jakaś tajemnica. Nie ma nic bardziej smakowitego niż owoc zakazany. I z przypadku, i nieistotnego faktu problem urasta do afery, którą żyje całe miasto. Mała tajemnica obrasta opowieściami, na której żywią się całe tłumy. Wystarczy, że pani Gienia pracująca za biurkiem zwróci uwagę koleżance, że wójtowa dziś po spotkaniu z prezydentem była cała w skowronkach, w miasto idzie wieść o nowym interesie. Kiedy plotka wraca do właściciela, zwykle jest już kolorowa i niesie ze sobą znamiona przestępstwa. Utrzymanie sekretu to coś, czego, według mężczyzn, nie potrafi kobieta. Tajemnica to coś, o czym kobieta mówi wszystkim i wyłącznie pod warunkiem, żeby nie powtarzali tego… nikomu. Dlatego nasze urzędy skarbowe dostają tyle donosów, a prokuratury mają co sprawdzać.
Dla tych, którzy nieodmiennie wietrzą spisek dziejowy, mogę potwierdzić, że ta cała biurokracja w żaden sposób nie może sobie poradzić z firmami, stowarzyszeniami i fundacjami. Mało kto je kontroluje, mało kto sprawdza raporty, ba… nawet urząd skarbowy nie nadąża. Ci źli i sprytni tuczą swoje konta bankowe. Jedyną organizacją, która ma w miarę aktualne raporty z grzechów ludzkich, jest kościół. W czasach, gdzie słowo honoru jest białym krukiem, a tajemnica jest powszechnie publikowana w mediach, nie ma rzeczy pewnych. Wykorzystują nas biura podróży, banki i ZUS. Jak zauważyli internauci podobieństwo tych ostatnich jest uderzające. Utrzymują się dzięki naszym wpłatom, tylko rodzaj uczestnictwa jest dobrowolny lub przymusowy. Dlatego warto wrócić do znanego już przysłowia i odnaleźć w tym nowy sens: – Jak kochać, to księżniczkę. Jak kraść, to miliony. Jak płakać, to ze szczęścia…

 


Warning: include(/var/www/gazetapowiatowa.pl/html/wp-content/themes/proton_powiatowa/inc/reklamy/https:blogi.gazetapowiatowa.pl.php): failed to open stream: No such file or directory in /var/www/gazetapowiatowa.pl/html/wp-content/themes/proton_powiatowa/inc/reklamy/reklamy.php on line 6

Warning: include(): Failed opening '/var/www/gazetapowiatowa.pl/html/wp-content/themes/proton_powiatowa/inc/reklamy/https:blogi.gazetapowiatowa.pl.php' for inclusion (include_path='.:/usr/share/php') in /var/www/gazetapowiatowa.pl/html/wp-content/themes/proton_powiatowa/inc/reklamy/reklamy.php on line 6