Ostatnia przemowa szefa powiatowego marketingu poruszyła mnie do głębi. Zawiadomił radnych o bólu, jaki wywołała informacja, że kibice greccy do Legionowa nie przyjadą. W związku z tym czas najwyższy szykować zmianę taktyki na czas Euro 2012. Trzeba zmienić tablice informacyjne i odwołać dostawę oliwek do olbrzymiej sałatki greckiej, którą to miał przygotowywać prezydent. Okazało się, że przyjeżdżają Rosjanie, mieszkańcy Ukraińcy oraz Chińczycy. I to dopiero jest wyzwanie. Jak zachęcić, by pozostawili walutę w naszym mieście? Jakie smakołyki przygotować na wielką fetę? Przeglądając przepisy kucharskie można zasugerować ciasteczka z wróżbami, napełnienie fontanny wysokoprocentowym płynem i ulepienie rekordowego pieroga, z którego w kulminacyjnym momencie mogłyby wyskoczyć ubrane na biało-czerwono nasze ukochane siatkarki. Poza tym standard, czyli kapusta, buraki, kiszone ogórki, a na każdym rogu samowar z herbatą. Jeśli finansów starczy, to w ratuszu powinien pojawić się oczywiście kawior.
W Serocku wolą stawiać na swoich. Dzień patrona przesuwają o miesiąc, jak imieniny u cioci Gieni, która nabawiła się zapalenia pęcherza i zaprosiła znajomych na imprezę nieco później. Władze serockie chcą bawić się w święto samorządowca, co biorąc pod uwagę niekończące się sukcesy, jest oczywiście zrozumiałe. Niektórzy niesforni sołtysi burzą się wprawdzie na myśl o przymusowym pochodzie majowym, który ma się odbyć na głównych ulicach Serocka. Każda wieś ma przygotowywać coś specyficznego, czym może się pochwalić. O planach władz zostały powiadomione już szkoły, strażacy i gospodynie domowe, żeby zapewnić podstawową obsadę. Od mieszkańców gminy burmistrz oczekuje kreatywności, wykonania platform i urozmaicenia pochodu. Ci, którzy zapoznali się z planami wodza, nie wiedzą, co czeka ich w razie odmowy. Niepokój wzrasta. W zamyśle ma być to coroczna tradycja gminy. Nie wiadomo, czy władze będą stać na słynnym serockim balkoniku, by spojrzeniem witać poddanych. Na jednej z komisji padł pomysł zapewnienia VIP-om transportu, by niepotrzebnie nie zdzierali zelówek. Jedna ze wsi ma dostarczyć dorożki oraz czterokopytny napęd. Cała impreza, festyny  mają ułagodzić ferment mieszkańców gminy, którzy zauważają pewnie niedoskonałości władz. Koszt jest stosunkowo niewielki, porównywalny do pensji nowego dyrektora sportu, którego ma zamiar zatrudnić burmistrz.
Tak naprawdę o Euro 2012 martwią się przede wszystkim policjanci, strażacy i strażnicy miejscy. Zabawy VIP-ów to jedno, a zapewnienie bezpieczeństwa to drugie. Już na ostatnim piątkowym meczu, kiedy do Legionowa przyjechały dwa autokary wielbicieli sportu, było bardzo gorąco. Jak zwykł mawiać jeden z funkcjonariuszy, strażnicy smarowali czosnkiem miejsca, gdzie kończą się plecy i modlili się, by kibole zostawili zioła, rurki i dragi w bagażniku. A co będzie, kiedy dotrą do nas te pociągi pełne kibiców z Rosji? A co, jeśli na widowni zaczną się dyskusje na temat mgieł, brzóz i spisków politycznych? Strach pomyśleć, jaka burza może rozpętać się w Legionowie. Na szczęście nikt nie wpadł jeszcze na pomysł pochodu majowego, dzień samorządowca urzędnicy świętują sami, a czterokopytne konie, kuce i osiołki mogą czuć się zupełnie bezpiecznie.

Iwona Wymazał