Ostatnimi czasy media straszą biedne i bezbronne istoty miejskie aferami związanymi z zanieczyszczoną żywnością. W przetworach objawia się sól drogowa, której mikroelementy mogą świecić, skakać, a nawet piszczeć. Potem na światło dziennie wychodzi afera jajeczna, gdzie główną rolę odgrywa proszek jajeczny, w którym jajek brak. Oburzające wydarzenia powodują odrazę do zakupów w supermarketach. Największą obrazą dla mężczyzny jest teraz rzucenie kalumnii: – Ty fałszerzu jajeczny. A w kolejce czeka następna draka – o faszerowaniu zwierząt hodowlanych przeterminowanymi lekarstwami, co miałoby spowodować straszliwe skutki w postaci chorób i alergii oraz niemocy seksualnej mężczyzn w wieku od 35 do 56 lat. Przerażona wiadomościami, które sugerują mord na ludności cywilnej, zastanawiam się, co teraz powinnam jeść. Wszystkie produkty są przecież zaprawione jakimiś świństwami i naprawdę strach coś pożreć bez obawy o skutki uboczne. A to cellulit człowiekowi wyskoczy nawet na czole, owłosienie bujnie zarośnie plecy, a agresja wyraźnie wzrasta. Starsze pokolenie przytacza na te okazję mądre złote myśli, które mówią coś o tym, że jesteśmy tym, co jemy, a w zasadzie tym, co pijemy. Człowiek podobno składa się w 70% z wody. Niektórzy profilaktycznie, by usunąć wpływ cywilizacji, mieszają swoje płyny ustrojowe z tequilą lub śliwowicą. Nie potwierdzam, by taka dezynfekcja miała pozytywne skutki i usuwała toksyny, jednak człowiekowi takie działania z pewnością przynoszą ulgę. Oczywiście reakcje są uzależnione od indywidualnych osobników. Jedni się kiwają cicho jak kalafiorek przy autostradzie, inni zielenieją jak sałatka przy drodze krajowej, a jeszcze inni podskakują z emocji na małe ADHD na sankach podczas pierwszego śniegu.
W czasach, kiedy strach jeść kurczaki i krowy, bo nieszczęśliwe mięso nigdy nie widziało błękitnego nieba, w czasach, gdy na jajkach trzeba szukać pieczątek z cyferkami, przyjdzie nam wykopać tuje z ogródków, zerwać murawy ze stadionów, zasadzić ziemniaki i nauczyć się płodozmianu. Póki co, urząd legionowski szykuje akcję edukacyjną, mającą na celu przyzwyczajenie mieszkańców do zdrowej żywności. Wydział marketingu, żeby zaspokoić prezydenta, stoi przed ogromnym wyzwaniem logistycznym. Wymyślił on bowiem sposób, żeby zabłysnąć na mapie Polski podczas Euro 2012. W ramach akcji motywującej mieszkańców miasta do czynnego uczestnictwa w życiu społecznym, wykona „sałatkę Romana”. Nie byłoby w tym nic dziwnego, wiemy już że kucharzem jest przednim, jednak ma być to… największa grecka sałatka na świecie. W jakim basenie zamierza spełnić swoje marzenia, nie wiadomo. Na ten wybryk kulinarny pójdzie pewnie z tona oliwek, worek soli drogowej, co została jeszcze z zimy i ciężarówka pomidorków. Sałaty w ratuszu nigdy nie brakowało, a oliwy nigdy dość w układach samorządowych. Mieszkańcy przy muzyce disco polo będą rwać sałatę jak Reksio szynkę. Pozostaje połączyć greckie zwyczaje z tymi naszymi polskimi i będziemy mogli odnaleźć się w tej rzeczywistości. Wystarczy drobna modyfikacja. Zamiast kroić fetę w kosteczkę, młode i wysportowane legionowianki mogłyby ugniatać ją nogami, jak kiszoną kapustę za czasów sprzed odbiorników telewizyjnych. Żal tylko, że nie ma aquaparku, w którym moglibyśmy dodatkowo korzystać ze zjeżdżalni i musimy ograniczyć się do fontanny, żeby gdzieś tę sałatkę wymieszać. Ale widok i tak będzie poruszający…
Iwona Wymazał
yu7ny2 http://www.FyLitCl7Pf7ojQdDUOLQOuaxTXbj5iNG.com